Małe, schludne ustriackie miasteczko, życzliwi ludzie i napływający imigranci. Mieszkańcy witają przybywających kwiatami, kawą, kanapkami, życzliwością i wszelką możliwą pomocą. Okazują swoją solidarność i współczucie dla nowo przybyłych....
Ale ludzi przychodzi coraz więcej....to już przypomina rzekę, która rozlewa się w każdy zakamarek miasta...kwiatki zwiędły....mieszkańcy pobledli....strach zajrzał im w oczy....
Już nie jest tak schludnie i życzliwie. Mieszkańcy zamykają się w domach, drżąc o własne bezpieczeństwo, bo nowo przybyłych jest wielokroć więcej niż mieszkańców i wszystko zaczyna wymykać się spod kontroli....
c.d.n......
http://wpolityce.pl/swiat/265040-osmiu-uchodzcow-na-mieszkanca-male-austriackie-miasteczko-tonie-pod-fala-imigrantow-to-inwazja-pomocy-apeluje-burmistrz
i jeszcze coś na ten temat:
http://niezalezna.pl/70793-bunt-we-francji-przyjma-uchodzcow-ale-tylko-chrzescijan-oni-nie-obcinaja-glow